- Jakie świadectwo wystawia sobie minister, kiedy mówi wprost, że nie
poznamy ostatnich sekund nagrania. Jak można tak robić? Skąd w takim
razie mamy dowiedzieć się prawdy?! Powinni ujawnić prawdę, nawet
najgorszą. My - nie tylko rodzina, ale i obywatele - musimy przecież
dowiedzieć się, jak i dlaczego doszło do tej tragedii! Dlaczego nasi
ukochani zginęli? Nawet gdyby to oznaczało najgorsze...".
- Jeśliby to była faktycznie wina mojego syna, to osobiście stanąłbym
przed rodzinami pozostałych 95 ofiar, przed całym Narodem, by
przeprosić, mówi W. Protasiuk. - Przeprosiłbym w imieniu swoim i syna -
nawet przed kamerami. Ale powtarzam, proszę najpierw o pokazanie mi
niezbitych dowodów, że to właśnie mój syn jest winien! Jeśli zaś nie ma
takich, które ewidentnie wskazują na winę Arka, na winę załogi, to
błagam o zaprzestanie tej nagonki! Proszę o nie szarganie ich dobrego
imienia. To zadaje kolejne ciosy ich rodzinom. W sądzie obowiązuje
przecież zasada domniemania niewinności. Winę trzeba udowodnić".
Nasz Dziennik